Wpadki, "przypały"... ?;)

Moileviera

No ba xD Ogólnie klesi też. Ja tam ufam tylko zakonnikom, bo oni ślubowali życie w ubóstwie i dla nich najważniejsza część mszy to nie zbieranie na tacę :hamster_smile:

Się lekki offtop zrobił xD

Kokosanka

Moileviera

Skoro moderator tak mówi xD

Dreamer

Moderator zawsze ma racje, nawet jak Admin nie ma racji xD haha
to niezłe macie przypały na lekcjach religii. Ja mam lajtową babeczkę, o wszystkim się z nią pogada, no i nigdy by takich cyrków nie robiła xD

Lucjanna

Opowiem o czymś traumatycznym, tylko mi nie wypominać potem! Jedna koleżanka do końca gimnazjum nie dała spokoju...
Śpiewaliśmy w piątek klasie kolędy na zaliczenie, na muzyce. "Cicha noc", wszystko ładnie, ale ja strasznie ciche dziecko byłam i podobno ledwie, co było mnie słychać. Nauczycielka do mnie "Ania, krzycz.", a ja zaczęłam się podobno tak drzeć że masakra. Najgorsze chwile w moim życiu to właśnie to i obowiązkowa nauka tańca w szóstej klasie.

Dreamer

Ło, no to ostro dosyć. Ale dlaczego nauka tańca była jedną z najgorszych chwili? Przecież w tańcu można wyrazić samego siebie. :hamster_evillaugh:

Lucjanna

Wyrazić samą siebie, owszem, ale tango, walc i jakieś latynoskie tańce w wymuszonych parach niezbyt dawały ku temu okazję. O! I jeszcze polonez na zakończenie, jakby było mało. Ostatnio, na urodzinach koleżanki oglądaliśmy nagranie i ktoś zapytał: „Kto wam zrobił taką krzywdę?". Masakra.

Dreamer

Ej, ja tam lubię tańce klasyczne, tylko nie mam się gdzie i jak uczyć :x
ale z tym polonezem to trochę przegięli :x

K'Ehleyr

Jeśli chodzi o wpadki w towarzystwie nauczycieli to chyba moich trochę będzie... Począwszy od zbłaźniania się przy odpowiedzi, na dzikim upadku skończywszy (wyszłam na straszną łamagę, to była moja wychowawczyni i myślała, że coś sobie zrobiłam, a ja się po prostu histerycznie śmiałam).
Histeryczny śmiech to też moja zmora, bo ja czuję te wszystkie spojrzenia przesyłające politowanie. Poza tym panicznie boję się jakichkolwiek konfrontacji z pewnym nauczycielem, do którego wcale nie czułam mięty (na szczęście mnie nie uczy i tak naprawdę to nic nie wie, ale ja się boję, że nie wiem, ma jakieś przeczucia, czy zdolności telepatyczne i może odczytać moje wspomnienia... Bo się na mnie dziwnie patrzy. Ale ja nic nie poradzę na to, że na przerwach się ciągle śmieję!)
Jakoś w ostatnich dniach szkoły dostałam głupawki i zaczęłam robić "pyk pyk oczami" (w kreskówkach, jak nastawała taka niezręczna cisza to oni tak pykali oczami). Stoję sobie z koleżanką i robię+mówię "pyk pyk" i nie mogę się powstrzymać. Matematyk, który również na szczęście nas nie uczy aż się spytał "Co jej się dzieje?", koleżanka na to "Ona pyka". Gość zaczął się śmiać, a ja nie mogłam przestać "pykać"...

Była również taka sytuacja w gimnazjum, poszłam z koleżankami do sklepu, żeby kupić jakieś chipsy itd, skończyło się na tym, że kupowałyśmy Cosmopolitan. I płaciła najniższa z nas... Kasjerka takie oczy zrobiła i pyta, czy to nie gazeta dla dorosłych, czy mamy po 18 lat. Dostałyśmy histerii ze śmiechu, a wszystko widziała nasza ówczesna polonistka, plotkara niemiłosierna - od razu jej oczy rozbłysły. Gazetę kupiłyśmy i zwiałyśmy ze sklepu, aż się kurzyło.

No i mnóstwo jakichś głupich wpadek przede wszystkim w gimnazjum - zwłaszcza w 1 klasie, kiedy to ja i każda z moich koleżanek miałyśmy jakiś obiekt westchnień w starszej klasie. To było naprawdę głupie...

Kokosanka

Haha, takie głupie się nieźle wspomina xD

Ja pamiętam jak zamiast w sklepiku powiedzieć `poproszę drożdżówkę` wyjechałam z `drożdżanką` i pan ze sklepiku zaczął się ze mnie śmiać, ja też zresztą. Ale przynajmniej potem zaczęłam sobie z nim gadać na przerwach xD Spoko był :hamster_evillaugh:

Szkoda, że potem syn go zastępował częściej. Raz kumpela miała z nim wtopę, ale tego nie powiem. Wystarczy, że jej to od czasu do czasu wypominam xD

Moileviera

Haha, histeryczny śmiech, coś o tym wiem. Miałam taką nauczycielkę WDŻ... xD Ojej. Śmieszna babka. W każdym razie strasznie z niej sobie jaja robiłyśmy na przerwach, któregoś razy tak się z tego śmiałam, że zjechałam po ławce i zaczęłam się tarzać po ziemi, no tak wyszło, że się potem nauczyciel wf o mnie potknął >.<
A ta pani od WDŻ miała genialne teksty.
"Teraz wychodzę, a jak wrócę, to będę!"
"Tam był taki pies, wiem, ze rudy, ale nie pamiętam jakiej maści..."
"Wasze psy was nie kochają! Powinniście je wypuścić, one byłyby wtedy szczęśliwsze, a nie - więzione w blokach, jak księżniczki w wieżach..."

"Wiktoria, wypluj gumę!"
Ja: "Ale ja nie mam gumy!"
"Ja wszystko widzę, podejdź tu!"
Wiktoria pokazuje, że nie ma nic w buzi.
"Połknęłaś! W tym momencie następuje wykład o następstwach połykania gumy.
Do mnie: "Idź, siadaj. Przemyśl to sobie"

Mieliśmy zajęcia w sali informatycznej, tak dla wytłumaczenia.
K: "Proszę pani, kółko od krzesła wypadło, haha!"
"Z czego się śmiejesz? To wcale nie śmieszne, to tragiczne!"